Czujnik ruchu w klimatyzatorach naściennych – zbędny bajer czy realna użyteczność?

Czujnik ruchu w klimatyzatorach naściennych – zbędny bajer czy realna użyteczność?

Ostatnio mówiłem już o harmonogramie, trybie zapobiegającym zamarzaniu, dziś odlecimy trochę w kierunku technologii rodem z filmów sci-fiction, a mowa będzie o czujnikach ruchu.

Ogólne zastosowanie takich czujników sprowadza się do zlokalizowania źródła ruchu poprzez skanowanie otoczenia, a następnie w zależności od ustawień, na poprawie energooszczędności lub komfortu.

Zmniejszenie zużycia energii odbywa się poprzez ograniczenie czy to temperatury, czy prędkości nawiewu w momencie, kiedy w pomieszczeniu nikt nie przebywa.

Z kolei jeśli mowa o poprawie komfortu to tutaj sprawa jest bardziej złożona.

W najprostszej formie spotykanej w tańszych urządzeniach, w momencie kiedy czujnik wykryje osobę w pomieszczeniu, albo zmniejsza prędkość nawiewu, albo jego kierunek tak, żeby strumień powietrza nie był odczuwalny.

Jednak w przypadku technologii wymyślonej przez Mitsubishi Electric jest zgoła inaczej.

Urządzenie skanuje pomieszczenie, dzieli je na niecałe 2000 punktów, a następnie tworzy trójwymiarowy obraz.

Na podstawie tego obrazu algorytm oblicza liczbę osób, ich położenie i rozkład temperaturowy. Jeśli temperatura przy stopach jest inna niż ta w okolicy głowy, to urządzenie o tym wie i dopasowuje nawiew w taki sposób, żeby odczuwalna temperatura była jak najbardziej przyjemna.

No chyba zgodzicie się ze mną, że jest to dość nietypowe rozwiązanie, jak na klimatyzatory, które wciąż postrzegane są jako białe pudła z wentylatorem i chłodnicą w środku.

Sprawdź również wpis o: Jak sprawdzić, czy stopień izolacji domu jest odpowiedni?